Wysoka wrażliwość – dar czy przekleństwo? 

Rozmowa o tym, czym jest wysoka wrażliwość, jak ją w sobie rozpoznać, dlaczego warto ją w sobie zaakceptować, a może i pokochać.
Psychologia

„Jesteś zbyt wrażliwy”, „Za bardzo się przejmujesz”, „Dlaczego znowu ryczysz?”, „Weź się w garść”. Czy te słowa brzmią znajomo? Być może od dawna towarzyszą Ci w życiu, budząc wewnętrzne wątpliwości i niepewność. Wydaje się, że w ostatnich latach społeczna świadomość na temat wysokiej wrażliwości wzrosła. Ale jej zrozumienie to dopiero początek drogi. Czy można być spełnionym i szczęśliwym, będąc wrażliwą osobą? Jak nie ulegać presji tłumienia swojej wrażliwości, ale – przeciwnie – czerpać z niej korzyści? Z odwagą, ciekawością i czułością zastanawiają się nad tym psycholożka Beata Gralińska oraz Małgosia Kwiatkowska.  

Małgosia Kwiatkowska: Beato, wytłumaczmy na początek, czym jest wysoka wrażliwość. 

Beata Gralińska: Wrodzoną, dziedziczną cechą osobowości. Na pewno warto podkreślić, że wysoka wrażliwość nie jest uznawana za jednostkę diagnostyczną w sensie klinicznym. Analizy Elaine Aron odegrały kluczową rolę w badaniach nad wysoką wrażliwością, stanowiąc podstawę do zrozumienia i zdefiniowania tego, kim są osoby wysoko wrażliwe. Odbierają one doświadczenia sensoryczne intensywniej niż inni, są wyczulone na bodźce, mają rozbudowane życie wewnętrzne i większą tendencję do analizowania nawet drobnych szczegółów. W skrócie takie osoby określa się WWO (Wysoko Wrażliwe Osoby). Warto również wspomnieć, że stanowią one około 20% populacji, co potwierdza, że jest to cecha powszechna w społeczeństwie.  

MK: A wszystko wskazuje na to, że o wysokiej wrażliwości rozmawiają dwie osoby posiadające tę cechę osobowości. Aby sprawdzić swój poziom wrażliwości, można wykonać jeden z dostępnych online testów, takich jak ten: https://www.idrlabs.com/pl/wysoce-wrazliwa-osobe/test.php. Mój wynik w tym teście to 88%. 

BG: Oczywiście testy tego typu należy traktować z pewnym dystansem, nie zawsze odzwierciedlają one złożoność ludzkiej osobowości. Ale mój wynik to 67%, według mnie zaskakująco niski. Sugeruje być może, że w pewnych sytuacjach nauczyłam się lepiej radzić sobie z moją wysoką wrażliwością lub że pewne strategie pomagają mi zniwelować jej wpływ na moje codzienne funkcjonowanie. Najprawdopodobniej moje odczucia i reakcje na różne bodźce również zmieniają się w czasie. 

MK: To, że musiałaś się nauczyć, jak sobie radzić, wskazuje, że droga osoby z wysoką wrażliwością nie zawsze bywa usłana różami. Przychodzi mi na myśl cytat z filmu, który, również w kontekście naszej rozmowy, jest mi niezwykle bliski. A chodzi mi o Amelię i słowa „Czasy są ciężkie dla marzycieli”. Kryje się w nich dużo prawdy o tych, którzy odbierają świat intensywniej. 

BG: Ja z kolei pomyślałam o tytule filmu Świat to za mało z serii o przygodach Jamesa Bonda. Dla osób wysoko wrażliwych jest wręcz na odwrót – świat to za dużo. W dzisiejszych czasach, ze względu na postęp technologiczny, globalizację i ogromną ilość dostępnych informacji, nasze zmysły są bombardowane bodźcami. Jeśli nie umiemy ich skutecznie filtrować, mogą nas przytłoczyć. U osób wysoko wrażliwych reakcje na świat zewnętrzny są intensywniejsze ze względu na bardziej delikatną konstrukcję układu nerwowego. I tu pojawia się kolejne skojarzenie. WWO to nazwa polskiego zespołu hip-hopowego, który powstał z inicjatywy dwóch raperów. Duet ten początkowo działał pod nazwą „W Witrynach Odbicia”. To piękna i poetycka metafora funkcjonowania osób wysoko wrażliwych. Ich neurony lustrzane – skupiska komórek nerwowych w mózgu – są bardziej aktywne. To one odpowiadają za nasz poziom empatii, pozwalając nam, jak w lustrze, rejestrować nastroje innych, ale też je odzwierciedlać. Krzywda i cierpienie osób bliskich, ale też obcych, poruszają nas do tego stopnia, że trudno nam wrócić do równowagi. Dlatego szczęśliwcami są ci spośród nas, którzy potrafią podejść selektywnie do tego, co przyjmują do swojego wnętrza.  

MK: Czyli umiejętność dystansowania się od świata wspiera nas w harmonijnym funkcjonowaniu?  

BG: Po części tak. Jestem wdzięczna, że nauczyłam się zachowywać pewien dystans. Jednak nie każdy ma taką zdolność. Dlatego uważam, że ważne jest, abyśmy my, wrażliwcy, dzielili się naszymi doświadczeniami i strategiami radzenia sobie z wysoką wrażliwością, tworzyli kręgi wspólnego wsparcia. 

MK: Tymczasem jeszcze niedawno wrażliwość uznawana była za niedojrzałość i egzaltację. A dziś, mam wrażenie, podejście do niej przechodzi rewolucję i pojawia się dla tej cechy większe społeczne zrozumienie. 

BG: Nie tylko coraz większa grupa osób obiektywnie staje się wrażliwa, a nawet bardzo wrażliwa, ale też można zauważyć, że świat zmierza w kierunku większej wrażliwości. Tę tezę rozwija amerykański psychiatra i psychoterapeuta David R. Hawkins w książce Przekraczanie poziomów świadomości, w której wyłonione zostały jasne zasady wspierające duchową ewolucję. Ale mam też wrażenie, że dziś wrażliwość jest rozumiana jako dar czucia głębiej, jako wyjątkowa cecha bardziej świadomego kontaktu ze sobą i swoimi emocjami. Widzenie i odczuwanie większej liczby bodźców, rozumienie świata zewnętrznego, wreszcie wysoka empatia nie są łączone ze wstydem czy z zachowaniem niepożądanym, za które się ludzi karze. My, wrażliwi, możemy zdjąć maskę i przestać się swojej wrażliwości bać. Możemy poczuć swoją wartość, a wręcz niepowtarzalność.  

MK: Ale wciąż, pomimo rosnącej świadomości na temat WWO, spotykamy się z opiniami typu: „Jak zwykle przesadzasz”, „Jesteś przewrażliwiona”, „Już tak nie przeżywaj, nic się przecież nie stało”. 

BG: „Tylko nie bierz tego do siebie”. Dokładnie tak, tego typu stwierdzenia mogą być bardzo krzywdzące dla osób wysoko wrażliwych. I niestety, podkreślmy to, najczęściej padają pod adresem kobiet.  

MK: A przecież według badań aż 50% osób wysoko wrażliwych to mężczyźni. Jednak nasza kultura często nie sprzyja ujawnieniu tej cechy u płci przeciwnej. 

BG: Poza tym siła kreacji i autoprezentacji czasem ją przysłania. Mężczyzna ma się kojarzyć z siłą i odwagą, a nie wrażliwością. Ważne jest też obalenie innego mitu, że wrażliwość to cecha zarezerwowana wyłącznie dla introwertyków. Nie da się ukryć, że opis cech wskazujących na wysoką wrażliwość pokrywa się z cechami introwertycznymi, takimi jak skupienie na wewnętrznych przeżyciach, głęboka analiza każdej decyzji i unikanie nadmiaru bodźców zewnętrznych. Badania jednak wskazują, że wysoką wrażliwość posiada 30% ekstrawertyków. Wysoko wrażliwi ekstrawertycy mogą być aktywni społecznie, energiczni i otwarci na nowe doświadczenia, jednocześnie będąc wrażliwymi na subtelne sygnały z otoczenia. To pewnego rodzaju paradoks, z którym muszą sobie radzić – z jednej strony odczuwają ogromne pragnienie kontaktu, a z drugiej mogą czuć się tym częstym i silnym kontaktem przytłoczone. 

MK: Wspomniane przez Ciebie dostrzeganie subtelnych zmian jest jednym z czterech parametrów wskazanych przez Elaine Aron jako te, które łączą wszystkie osoby wysoko wrażliwe.  

BG: Te cztery parametry to, oprócz wymienionego już wyczuwania subtelności, głębokość przetwarzania, czyli analityczny umysł, głębokość przeżywania emocji, czyli ponadprzeciętna reaktywność na bodźce, oraz wysoce rozwinięta empatia. Mają one wiele zalet, ale często stanowią także wyzwanie. Bo z jednej strony osoby wysoko wrażliwe mogą być bardzo szczegółowe i skrupulatne, wrażliwe na cierpienie innych, odczytujące dobrze ich emocje. Dzięki zdolnościom analitycznym w bardzo dokładny sposób potrafią łączyć fakty, mając wysoko rozwinięte myślenie logiczne. Z drugiej strony jednak wielozadaniowość, czyli preferowany w kulturze zachodniej multitasking, często im nie służy.  

MK: Istnieje oczywiście możliwość, że WWO odnajdą się na stanowiskach wymagających wykonywania wielu zadań jednocześnie, ale najprawdopodobniej będzie to dla nich bardzo wyczerpujące i związane z wysokim kosztem energetycznym. 

BG: I tu przechodzimy na ciemniejszą stronę wysokiej wrażliwości. Cena za głęboką analizę, funkcjonowanie na wysokich obrotach oraz delikatny układ nerwowy, który mocniej niż przeciętnie odbiera bodźce zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne, jest wysoka. Mam wrażenie, że nawet niewielkie różnice w intensywności dźwięków, temperatury czy zapachów oraz odbieranie negatywnych emocji innych, przy jednoczesnym zauważaniu pozornie nieistotnych detali i ich dogłębnej analizie, mogą powodować dyskomfort i rozchwianie. Niewykluczone, że pojawią się wtedy nadpobudliwość, wzmożona wrażliwość na krytykę i negatywne oceny.  

MK: Dodałabym też, z własnego doświadczenia, trudność w adaptacji do zmiany. Nawet najmniejsza modyfikacja ułożonego już planu wiąże się z dużym stresem. A do tego często wyczerpuje mnie stawianie potrzeb innych nad własne. 

BG: I w tym miejscu zaznaczę: poziom trudności, które napotykasz, zależy od twojego aktualnego poziomu rozwoju. Chciałabym przedstawić wysoką wrażliwość w kontekście rozwoju wertykalnego, którego podział przytaczam za Billem Torbertem (Leadership Development Framework, LDF). Rozwój wertykalny to proces, w którym ludzie zaczynają dostrzegać, że ich sposób myślenia i postrzegania świata może być ograniczający i nieadekwatny do rzeczywistości. W wyniku tego procesu ludzie zaczynają zmieniać swoje spojrzenie na świat, siebie i relacje z innymi. Poziomy wcześniejsze, bardziej stereotypowe nazwane są konwencjonalnymi, a wyższe – bardziej złożone i subtelne – określa się jako postkonwencjonalne.  

MK: Zacznijmy zatem od pierwszego poziomu konwencjonalnego. 

BG: Na pierwszym poziomie znajduje się Oportunista. Kieruje się osobistymi korzyściami, jest skupiony na zaspokajaniu własnych potrzeb, ale grupa, czyli stado, do którego należy, jest dla niego ważna. Pamiętam, jak wrażliwa byłam jako dziecko na otaczający mnie świat i na innych ludzi. Grupa rówieśnicza miała dla mnie ogromne znaczenie. Odrzucenie przez ten krąg było bardzo bolesne. Do dziś nie mogę zapomnieć tej rozpaczy, gdy koleżanka nie odzywała się do mnie przez tydzień. Wraz z dorastaniem następuje kolejny etap rozwoju. Dyplomata dostosowuje się do społecznych norm i oczekiwań, kieruje się akceptacją grupy społecznej, starając się utrzymać harmonię i unikać konfliktów. W okresie dorastania i wczesnej młodości byłam buntowniczką, więc spotykało mnie wykluczenie z rodzinnego kręgu. Byłam słabym dyplomatą, przeżywając to dotkliwie, mimo pozornej hardości. Ale w dorosłym życiu także rola Eksperta jest trudna. Opiera on swoje działania na normach społecznych i dąży do zdobycia wiedzy i specjalizacji w określonej dziedzinie. Tutaj przeszkodą może być frustracja zawodowa. Gdy bardzo nam na czymś zależy, tworzymy coś, a okazuje się, że nasz projekt nie działa, przynosi straty, wtedy poczucie poniesionej porażki znów zostawia ślad.  

MK: Czy tu też możesz posłużyć się przykładem? 

BG: Już na studiach, podczas praktyk klinicznych i staży zawodowych, okazało się, że nie nadaję się do pracy w szpitalu psychiatrycznym, co przeżywałam jako porażkę i utratę nadziei na bycie wybitnym klinicystą. Ostatnim z kolei poziomem w tym konwencjonalnym procesie rozwoju jest poziom Zdobywcy. Tutaj poważny problem może stanowić rywalizacyjne środowisko. Wysoką konkurencyjność spotkamy przede wszystkim w sporcie, chociaż mam świadomość, że właściwie w każdej firmie walka o pozycję jest nieunikniona. Do tego również się nie nadawałam. Już samo słowo „wybitna” kojarzyło mi się z nieporozumieniem. Gdy wzięłam kiedyś udział w zawodach jeździeckich, uświadomiłam sobie, jak bezsensowne i okupione straszliwym stresem jest wygrywanie. 

MK: Osoby wrażliwe często nie radzą sobie z rywalizacją. Nawet jeśli ją podejmują, to znów płacą energetycznie wysoką cenę. Ale przecież niektórzy rezygnują z tej konwencjonalnej walki. Gdzie zatem znajdują się ci, którzy nie są ekspertem czy zdobywcą? 

BG: Gdy już mamy za sobą epokę konwencjonalną, wchodzimy w pierwszą postkonwencjonalną fazę: Indywidualisty. Tutaj dla osób wrażliwych otwiera się zarówno rajska kraina, jak i piekło. Indywidualista intensywnie przeżywa swoją sytuację i ocenia ją przez pryzmat własnego systemu wartości. Rośnie w nim poczucie, że skupianie się na swoim wnętrzu jest ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Społeczne normy przestają mieć znaczenie. Ale wskutek tego pojawia się niezrozumienie. Rodzi się przekonanie: „Nie pasuję do tego świata, wszystko przeżywam intensywniej”, ale jednocześnie rośnie także swoboda w okazywaniu wszystkich, nawet tych intensywnych emocji. Ostatnio wybrałam się z grupą znajomych do kina i podczas oglądania filmu, który bardzo mnie poruszył, płakałam, nie zastanawiając się, czy tak wypada. 

MK: Ja potrafię się wzruszać nawet na reklamach. Nie oglądam horrorów, nie mogę też czytać zbyt wiele wiadomości o nieszczęściu innych.  

BG: Ja do tego unikam czytania o przemocy wobec zwierząt, bo to dotyka mnie najbardziej. I tutaj wkraczamy, my wrażliwcy, na „sejsmicznie aktywne”, najwyższe poziomy postkonwencjonalne, tam, gdzie znajdują się Strateg, a nad nim Alchemik. Strateg działa zgodnie z zasadami etycznymi i długofalowymi strategiami dla zrównoważonego postępu społecznego. Alchemik ma holistyczne podejście do życia, dąży do transcendencji, duchowego rozwoju oraz służby innym, by osiągnąć pełnię swojej egzystencji. W tym stadium pojawia się poczucie jedności ze światem, współodczuwanie oraz współbrzmienie z każdym żyjącym stworzeniem i z naturą. Jednocześnie każda komórka ciała takiej osoby odczuwa cierpienie całej zbiorowości, co może być nie do zniesienia. Być może właśnie tego doświadczają artyści, którzy, nie mogąc znieść ciężaru tego świata, popełniają samobójstwa. Na tym poziomie wysoka wrażliwość staje się drogą do oświecenia, najwyższym darem. Ale pojawia się także ogromne ryzyko – spojrzenie w jądro wszechogarniającego bólu może prowadzić do poczucia strącenia w nicość, gdzie zostaje tylko śmierć. 

MK: Zrobiło się bardzo poważnie. Powiedz, czy da się zaopiekować swoją wrażliwością, by było nam lżej. Jak na tym poziomie zatroszczyć się o siebie? Czy każda osoba z rozwiniętą wrażliwością wobec świata jest po części skazana na takie cierpienie? 

BG: Ratunkiem dla szczególnie wrażliwych osób, które doświadczają silnego pobudzenia, jest praca nad sobą. Musimy dokładnie poznać i przeanalizować odpowiedzi na pytania dotyczące naszej tożsamości i najbardziej istotnych dla nas spraw. Podkreślmy jednak, że nie da się tego zrobić z dnia na dzień, to proces wymagający czasu, a często także wsparcia terapeutycznego. Przejście od zewnętrznej kontroli do wewnętrznej samoświadomości może przynieść ulgę i pomóc nam ustalić granice. W sieci możemy znaleźć bardzo standardowe porady o szanowaniu własnych granic, które zawierają w sobie ziarno prawdy: „Oddziel swoje potrzeby od potrzeb innych. To, że ktoś inny czegoś potrzebuje, nie oznacza, że Twoje potrzeby są mniej ważne”. Kluczem jest uświadomienie sobie, że jesteśmy ważni, czasem nawet ważniejsi niż ludzie z naszego otoczenia – rodzina, przyjaciele czy znajomi z pracy. Chodzi o to, aby nauczyć się asertywności, określić swoje wartości, wyrazić swój unikalny styl i bronić go. 

MK: Wydaje mi się, że zanim jeszcze nastąpi zrozumienie własnych potrzeb, ważna jest akceptacja swojej wrażliwości. Żeby zaś ją uznać, trzeba dostrzec jej wyjątkowość, a nie postrzegać jej jako przekleństwo. 

BG: Oczywiście, choć w tym tkwi pewien paradoks. Można stwierdzić, że na każdym z poziomów wrażliwości, które wymieniłam, pojawiają się momenty, w których odczuwamy ciężar tej wyjątkowej cechy osobowościowej. Czujemy się nieakceptowani w grupie czy w rodzinie, bo jesteśmy bardziej refleksyjni, bo reagujemy emocjonalnie w różnych sytuacjach, przyjmujemy na siebie zbyt wiele, a gdy nasz plan nie przynosi wymarzonego efektu, cierpimy. Stawiamy sobie ambitne cele, ale unikając rywalizacji, nie odnosimy sukcesu. Aby docenić blaski, ale też cienie wrażliwości, trzeba pokochać proces rozwoju i zmiany sam w sobie. Doświadczenie procesu, droga jest celem.  

MK: Masz na myśli to, że nawet z trudnych doświadczeń czy porażek można czerpać naukę i warto pamiętać, że trudności są często nieodłączną częścią rozwoju? 

BG: Tak. Dlatego ważne jest, by zauważać nawet najmniejsze sukcesy oraz robić na co dzień rzeczy, które przynoszą ulgę i nam służą. Po pewnym czasie wróciłam do praktyki korzystania z arkusza, w którym codziennie odznaczam to, co mi się udało. To drobiazgi dotyczące różnych dziedzin życia, takie jak punktualność, zadbanie o zdrowie i kondycję fizyczną lub, na przykład, stworzenie sobie przyjemnego otoczenia do pracy czy relaksu przy ulubionej muzyce. Pewnego rodzaju rutyna pomaga mi dystansować się od codzienności i nagradzać za to, co uważam za dobre dla siebie. Z własnego doświadczenia polecam tę praktykę, która jest dla mnie zarówno medytacją, jak i momentem wdzięczności za możliwość rozwoju. Zauważanie elementów, które już opanowałam, jest punktem wyjścia do dalszego treningu. A nawet jeśli dziś coś mi nie wyszło, to przecież jutro mam kolejną szansę. Takie myślenie i działanie na własną korzyść może, wierzę w to, pomóc nam przezwyciężyć każdą opresję. 

MK: Nie opuszcza mnie jednak poczucie, że Ty masz więcej narzędzi w ręku, aby radzić sobie ze swoją wrażliwością, podczas gdy ja czuję się niekiedy zupełnie bezradna. Być może wynika to z faktu, że świadomość mojej wrażliwości przyszła do mnie stosunkowo późno. Jestem na wczesnym etapie zrozumienia, jak sobie z nią radzić. Wsłuchiwania się we własne potrzeby też trzeba się nauczyć. 

BG: To jest bardzo trudna lekcja. Z pewnością nie można przyjmować rad w stylu „Nie bierz tego do siebie, kochana”. Na początek trzeba zaakceptować fakt posiadania tej cechy. Następnie można spróbować dokonać selekcji bodźców z zewnątrz – dźwięków, informacji, zapachów, a nawet ludzi. Ważne jest oddzielenie się od rzeczy, które są dla nas trudne. Ponadto warto zadbać o proporcję 3:1, czyli trzy pozytywne emocje na jedną negatywną. Co ciekawe, badania nad optymalnym stanem emocji wskazują, że duża liczba pozytywnych uczuć nie gwarantuje sukcesu. Lepiej jest, gdy radościom towarzyszą te trudne, często wypierane uczucia – złość, smutek, lęk. Wypracowujmy własne przekonania, powstrzymujmy się od narzekania na naszą wrażliwość, bądźmy wdzięczni za to, co mamy, i podejmujmy decyzje w zgodzie ze sobą. A świadomość, że liczba osób wrażliwych rośnie, może dodawać odwagi w pokonywaniu trudności. 

MK: Powiedzenie sobie: „Jestem taka, jaka jestem, i to jest dobre, to jest wystarczające, a nawet czasem i piękne”, jest kluczowym elementem. Poznanie swojej wrażliwości, akceptacja tego, że widzimy więcej, a świat to dla nas za dużo, może przynieść nowe możliwości i otworzyć drzwi do osobistego rozwoju. 

BG: Wiele powiedziałyśmy na temat wyzwań zawartych w słowach „za dużo”. Jednak w tych słowach, podkreślmy, mieści się również bogactwo. To wrażliwość na piękno otaczającego nas świata – na sztukę, muzykę, przyrodę czy literaturę. Intensywne przeżycia estetyczne mogą prowadzić do głębokich doświadczeń i inspiracji. Otwartość na nowe pomysły sprzyja kreatywności. Głębsze zastanowienie się nad swoimi emocjami, myślami i doświadczeniami daje szansę na zrozumienie własnych motywacji i życiowych celów. Dzięki zdolności do szczegółowego przetwarzania bodźców sensorycznych osoby wysoko wrażliwe są w stanie dostrzegać subtelności, które inni mogliby przeoczyć. To umożliwia lepsze zrozumienie sytuacji, podejmowanie trafniejszych decyzji i efektywne rozwiązywanie problemów. Większa wrażliwość na subtelne sygnały emocjonalne daje narzędzia do empatycznego rozumienia potrzeb i uczuć innych ludzi oraz innych nieludzkich istot, co z kolei przyczynia się do budowania głębszych, bardziej wartościowych relacji. 

MK: Nie bójmy się zajrzeć w głąb siebie, dotknąć naszej najczulszej struny. Spójrzmy przez mikroskop na to, co w sobie nosimy.  

BG: Wysoka wrażliwość może być zarówno darem, jak i przekleństwem, a ostateczna ocena zależy od sposobu, w jaki radzimy sobie z jej skutkami, oraz od kontekstu, w którym się znajdujemy. Trzeba tylko dać sobie szansę i spojrzeć na tę cechę z troską. Brak akceptacji może wzmagać jej negatywne skutki. Ta akceptacja dotyczy zarówno jednostki, jak i społeczeństwa. Inaczej wstyd i lęk rosną. Warto spojrzeć na siebie z życzliwością i pracować nad obszarami, w których czujemy się gorzej, a rozwijać swój potencjał tam, gdzie czujemy się z wrażliwością dobrze. 

MK: Wierzę, że wtedy zobaczymy coś, co nas pozytywnie zaskoczy, a nawet zauroczy. A z czasem może się okazać, że wrażliwość stanie się naszym przyjacielem i sprzymierzeńcem. Wiem, że nie zawsze jest łatwo. Ale nikt nie obiecywał, że będzie. Czuję, że świat jak nigdy dotąd potrzebuje wrażliwości.  

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *