Nigdy nie jest za późno

Ważnych zmian w swoim życiu wciąż możesz dokonać. Działaj jednak tak, jakby nie było ani chwili do stracenia
Psychologia

„Ktoś wytyka nam co chwila,
W mróz czy upał, w zimę, w lecie,
Szans niedostrzeżonych tyle,
I ktoś rację ma, lecz przecież
Jeszcze w zielone gramy,
Jeszcze nie umieramy,
Jeszcze się spełnią nasze

Piękne sny, marzenia, plany”

Wojciech Młynarski

Slogan „nigdy nie jest za późno” daje nadzieję, że niezależnie od tego, ile mamy lat i jak do tej pory toczyło się nasze życie, po dobre rzeczy nadal możemy sięgnąć. Łagodzi nostalgię, że najlepsze przeżycia już za nami i nic im nie dorówna, zmniejsza ciężar poniesionych porażek i dotkliwość doświadczonych braków, trochę nawet rozgrzesza z błędów i zaniedbań. Może i bywało różnie, ale wciąż coś od nas zależy, możemy jeszcze coś stworzyć, odkryć i naprawić. Na szczęście żyjemy w czasach, gdy pięćdziesiątka jest nową czterdziestką, która jest nową trzydziestką, a ta z kolei jest nową dwudziestką, i coraz łatwiej o poczucie, że możemy jeszcze wymyślić się na nowo. Takie myślenie jest cenne – o ile motywuje do działania tu i teraz. Jeśli zaś tylko uspokaja, że skoro zawsze zdążymy, to wysiłek zmiany da się jeszcze trochę odwlec, obraca się przeciwko nam. Bo czas nie jest przecież z gumy, a to, że teraz nie jest za późno, nie oznacza, że nigdy nie będzie. Jak zatem dokonywać życiowych zmian, nie poddając się zwątpieniu, że ich czas minął? I jak nie odkładać ważnych spraw, by nie okazało się, że czekaliśmy zbyt długo?

Inspirujące przykłady późnych sukcesów

Ludzie raz po raz przesuwają kolejne bariery i udowadniają, że w każdym wieku można wiele zdziałać. Znana autorka kulinarna Julia Child nauczyła się gotować, kiedy była już blisko czterdziestki, i została potem pierwszą na świecie kucharką celebrytką. Ray Kroc przejął restaurację McDonald po pięćdziesiątce i rozwinął na jej wzór znaną wszystkim międzynarodową sieć franczyzową. Wirginia Szmyt po sześćdziesiątce stanęła za konsoletą jako DJ Wika i została gwiazdą warszawskich klubów. Anna Moses zaczęła malować po siedemdziesiątce, a jeden z obrazów sprzedała po kilku latach za 1,2 miliona dolarów. Aktorka Helena Norowicz po osiemdziesiątce została modelką i zyskała większą popularność dzięki sesjom i pokazom niż dzięki wcześniejszym rolom. Twórca filmów przyrodniczych David Attenborough po dziewięćdziesiątce założył konto na Instagramie i zgromadził na nim ponad 5,6 miliona obserwujących. Harry Bernstein zyskał sławę dzięki książce, którą opublikował, będąc blisko setki, a potem napisał jeszcze kolejne trzy. Te przykłady zachęcają do odważnego myślenia o przyszłości, bo skoro oni mogli, to może my również.

Skąd więc presja, by wszystko osiągnąć za młodu?

Dobre, długie życie, które możemy kształtować zgodnie z tym, co sami uznajemy za najlepsze dla siebie, jest dla ludzkości nowością. Jeszcze w niezbyt odległej przeszłości większość ludzi podążała typowymi ścieżkami wyznaczonymi przez społeczne oczekiwania. Ten stan odzwierciedla klasyczna koncepcja Roberta Havighursta z lat 70., według której człowiek rozwija się, wypełniając określone dla każdego okresu życia zadania. We wczesnej dorosłości należy do nich wybór małżonka, założenie rodziny i rozpoczęcie pracy, w wieku średnim – wspieranie dorastających dzieci i utrzymanie sprawności w pracy, a w późnej dojrzałości – przystosowanie się do emerytury i zmniejszonych dochodów oraz utrzymywanie relacji towarzyskich z ludźmi w swoim wieku. Realizacja celów we właściwym czasie daje satysfakcję i zapewnia aprobatę otoczenia. Niepowodzenie na jednym etapie przynosi nieszczęście i powoduje poważne trudności na wszystkich kolejnych. W takim modelu młodość jest naprawdę ważna, bo reszta życia to już tylko jej konsekwencja, a drugie – ani kolejne – rozdanie po prostu nie jest przewidziane.

Życiowe scenariusze są znacznie bardziej złożone

Podporządkowanie się normom nigdy nie było źródłem powszechnego szczęścia. Ludzie robili jednak to, co należało, odsuwając rozważania nad własnym dobrostanem dlatego, że możliwości życia inaczej były ograniczone – zarówno dostępnością opcji, jak i surowym osądem. „Dorosły facet, a głupka z siebie robi”. „Trzy lata po ślubie, coś chyba w nocy próżnujecie”. „Zostawisz taki dobry etat?”. „Nie rozbijesz chyba rodziny?”. „Rób, co chcesz, w swoich czterech ścianach, ale nie musisz się z tym obnosić”. „Taką starszą panią to zaraz jakiś oszust matrymonialny wykorzysta”. Takie komentarze skutecznie zniechęcały do wszelkich fanaberii. Ale choć cały czas słyszymy je wypowiadane przez innych lub przez własny głos wewnętrzny, współcześnie uniwersalne podejście sprawdza się coraz gorzej. Ci, którzy nie potrafią sprostać społecznym wymaganiom albo czują sprzeciw wobec podporządkowywania się im, nie chcą być sfrustrowani i spisani na straty. Upominamy się o swoje prawo do szczęścia, a świat coraz bardziej to akceptuje i wspiera.

Rozkwitamy w różnych okresach życia

Obecnie dostrzegamy, że nasze ścieżki są różnorodne i bardzo indywidualne, i zaczynamy widzieć w tym wartość. Można sobie wyobrazić, że ludzie są jak kwiaty w ogrodzie. Jedne zakwitają, kiedy jeszcze leży śnieg, na inne przychodzi czas późną jesienią. Nie myślimy przez to, że są kwiaty gorsze i lepsze. Podobnie nasz czas rozkwitu może przypaść wcześniej lub później, zdarzyć się raz lub wielokrotnie powtarzać, być mniej lub bardziej obfity. Przyzwolenie samemu sobie na własne tempo uwalnia i uspokaja, podczas gdy presja zrobienia konkretnie wskazanych rzeczy do określonej daty działa przeciwko nam. Jeśli ktoś około dwudziestki ma jasność, czego w życiu pragnie, zakłada zyskowny biznes czy znajduje idealnego partnera, to świetnie. Ale jeśli do zbudowania takiego życia, jakiego sami chcemy, potrzebujemy najpierw zdobycia świadomości siebie, przetarcia szlaków i wyciągnięcia wniosków z własnych błędów, to jest to równie dobra droga. Nie ma powodu, by czuć, że zostajemy w tyle, a kolejne drzwi zatrzaskują się przed nami bezpowrotnie.

Realne i nierealne bariery

Ludzie potrafią twierdzić, że są albo nie są za starzy, będąc w bardzo różnym wieku. „Czuję, że jestem za stara na miłość” – pisze 27-latka na internetowym forum. „Naprawdę Cię rozumiem, coraz bardziej uświadamiam sobie swój wiek” – reaguje 26-latka. Tymczasem w innym wątku na wpis: „Wkrótce zostanę babcią, a zakochałam się jak nastolatka” ktoś odpowiada: „Jestem dziadkiem i miłość nawet dla dziadka to piękna rzecz”. Czy zatem wszystko jest w naszej głowie? Oczywiście nie wszystko, ale zwykle więcej, niż jesteśmy skłonni przyjmować. Z upływem czasu zachodzą zmiany biologiczne, ale na tempo starzenia się organizmu mamy wpływ. Presja społeczna istnieje, ale od nas zależy, na ile jej ulegamy. Nad własnymi przekonaniami możemy pracować. Warto obserwować, co w naszym przypadku jest prawdą, żeby samemu sobie nie narzucać niepotrzebnie nadmiarowych ograniczeń. Uważajmy też na używanie wieku jako wymówki, by nie podjąć wysiłku zmiany. W przypadku miłości powiedzenie „to nie dla mnie” może być zwyczajnie łatwiejsze niż chodzenie na randki, przeżywanie stresu i narażanie się na rozczarowania.

Samospełniające się przepowiednie

Zdrowie, energię, radość, kreatywność, przedsiębiorczość, produktywność, łatwość przyswajania wiedzy zwykle uznajemy za przymioty młodości. Stereotyp starszej osoby zakłada, że z wiekiem wszystkie one ulegają osłabieniu. Jeśli w niego wierzymy, sami zaczynamy wcielać go w życie. Mamy niższe oczekiwania i stawiamy sobie mniejsze cele. Przyjmujemy na przykład, że po czterdziestce coś musi nas boleć, choć moglibyśmy temu zaradzić, lepiej jedząc, śpiąc i więcej się ruszając. Rezygnując z aktywności i nie mierząc się z wyzwaniami, obserwujemy, jak z czasem faktycznie jakość naszego życia spada. Samospełniające się przepowiednie działają zgodnie z myślą Henry’ego Forda: „Czy uważasz, że możesz czegoś dokonać, czy uważasz, że nie możesz – masz rację”. Tymczasem każdy wiek ma wady i zalety, a potencjał człowieka nie tyle obniża się z wiekiem, ile ulega zmianom. Kreatywność w młodym wieku opiera się w większym stopniu na ciekawości i nieszablonowym myśleniu, w starszym – na analizie, interpretacji i syntezie doświadczeń, ale obie prowadzą do twórczych odkryć.

Mózg plastyczny przez całe życie

Badania naukowe nad neuroplastycznością ukazują niezwykłą zdolność mózgu do adaptacji i zmian. Dawniej uważano, że wraz z wiekiem nasz mózg staje się mniej elastyczny. Nowe odkrycia pokazują, że plastyczność mózgu możemy utrzymywać, lecz neurony wymagają stymulacji. Nie nadmiernej, jak wówczas gdy żyjemy w chronicznym stresie, bo zmuszając komórki nerwowe do ciągłej pracy bez odpoczynku, w końcu je przeciążamy i grozi nam raczej neurodegeneracja. Ale także nie zbyt niskiej, jak wtedy kiedy pogrążamy się w stagnacji. Wiele mówi się o szkodliwości stresu, jednak jego brak też nam nie sprzyja. Eksperyment, w którym mało aktywnych emerytów skierowano do programu pomocy dzieciom z ubogich dzielnic, wykazał, że takie zaangażowanie nie tylko zatrzymało, ale wręcz odwróciło niekorzystne zmiany w obszarach ich mózgów podatnych na demencję.

Najlepszy wiek na sukces

Wczesne osiągnięcia przedsiębiorców z Doliny Krzemowej mocno przemawiają do wyobraźni. Jednak średni wiek założycieli najbardziej udanych startupów to 45 lat. Gdyby więc ktoś wahał się pomiędzy zainwestowaniem w dwie innowacyjne firmy i wiedział jedynie, ile lat mają ich inicjatorzy, rozsądniej zrobiłby, stawiając na osobę starszą, choć może się to wydawać mało intuicyjne. Starsi są też cennymi pracownikami – posiadającymi wiedzę i doświadczenie, zdolnymi do przyjmowania ról ekspertów, coachów i mentorów. Opuszczają mniej dni pracy, dłużej pozostają w jednej firmie i mają silną etykę zawodową. Warto dodać, że z wiekiem odczuwamy większą satysfakcję z życia oraz z pracy, a nasze relacje społeczne stają się bardziej pozytywne, co koreluje ze wzrostem poziomu „hormonu miłości” – oksytocyny. To, co najlepsze w życiu, wcale nie jest trwale i jednoznacznie przypisane młodości.

Ale czy naprawdę nigdy nie jest za późno?

Sukces można odnieść w różnym wieku, a zmiana jest przymiotem życia, więc póki ono trwa, jest możliwa. Jednak powiedzenie, że każda osoba w każdym momencie swojego życia może sięgnąć po każdą rzecz, jakiej zapragnie, nie jest prawdziwe. Obok inspirujących przykładów wszyscy znamy osoby, które przeżywają swoje życie, nigdy nie realizując marzeń ani potencjału, aż wreszcie jest za późno. Niektóre szanse przemijają bezpowrotnie. Niektóre sprawy zostają tak zaniedbane, że już nic nie da się zrobić, by odwrócić ich bieg. „Podobnie jak jesień może być najpiękniejszą porą roku, tak i starość może być najlepszym okresem życia, w którym osiąga się życiową mądrość i czuje prawdziwy smak życia, a to, co się w ciągu życia przeżyło, daje poczucie rzetelnego dzieła. Bywają jednak jesienie słotne i bezowocne i starość też jałowa, bolesna, a nawet tragiczna być może” – pisze psychiatra Antoni Kępiński.

Każdy dzień jest nowym początkiem

Możliwość zmiany przynosi każdy poranek. Nowy dzień jest trochę jak czysta karta, którą możemy zapisać, ale wrażenie to szybko ulatuje. W każde jutro wchodzimy bowiem tacy, jakimi jesteśmy dzisiaj – z bagażem zobowiązań, doświadczeń i przekonań. Naprawdę chcielibyśmy postępować inaczej – pomyśleć nad swoją przyszłością zawodową, spędzić wartościowy czas z bliską osobą, nauczyć się kilku angielskich słówek, pójść wcześniej spać. Wpadamy jednak w koleiny znajomych przyzwyczajeń, gasimy pożary, nadrabiamy zaległości albo czas przelatuje nam przez palce, kiedy przewijamy ekran telefonu, bo należy nam się trochę odpoczynku. Aż nadchodzi wieczór i myślimy, że przecież jutro też jest dzień. Tylko bagaż robi się odrobinę cięższy, a zmiana nieznacznie trudniejsza. Tymczasem przekonanie, że na ważne rzeczy mamy wciąż czas, będzie nam sprzyjać tylko, jeśli jednocześnie postanowimy nie marnować ani chwili.

Można zwlekać zbyt długo

Sprawy naprawdę ważne w życiu często mają to do siebie, że nie są pilne. Nie mają nieprzekraczalnego terminu wykonania i nic się nie stanie, jeśli nie zajmiemy się nimi zaraz. Niebezpieczeństwo związane z wyznawaniem zasady „nigdy nie jest za późno” jest w tej sytuacji takie, że może ona rozgrzeszać odkładanie naszych najgłębszych pragnień na bliżej nieokreśloną przyszłość. Uspokajamy się, że z nich nie rezygnujemy, ale i nie czujemy palącej potrzeby natychmiastowego przystąpienia do działania. Kiedy przeczytamy gdzieś, że Fauja Singh, który pokonał maraton w wieku 100 lat, zaczął biegać, kiedy miał 89 lat, i dokonamy w głowie szybkiej kalkulacji, za ile my sami musielibyśmy zacząć, to już w ogóle możemy wrzucić na luz. I tak piękne plany są zawsze gdzieś przed nami, ale nigdy nie tu. Jednak to, że możemy coś w życiu zrobić później, nie oznacza, że powinniśmy. Po pierwsze, nie wiemy, ile mamy przed sobą czasu. Po drugie, nie wiemy też, ile zajmie nam droga do sukcesu.

Zmiana wymaga wysiłku i czasu

Lubimy sobie wyobrażać, że pewnego dnia, kiedy już zabierzemy się do tego, co ważne, efekt pojawi się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Ale to, co widzimy w życiu innych jako nagły i pomyślny zwrot akcji, często jest wynikiem długiego procesu, którego świadkami nie byliśmy, a także ogromnej determinacji i niezniechęcania się trudnościami. Pierwsza książka Stephena Kinga Carrie została odrzucona przez 30 wydawnictw. Walt Disney został zwolniony z pracy za brak kreatywności, a kiedy postanowił otworzyć Disneyland, odmówiło mu 300 sponsorów. Myśląc poważnie o realizacji pragnień, musimy uwzględnić w swoich planach błędy i ślepe uliczki, upadki i kolejne próby. A także niewygodę, która będzie nam nieuchronnie towarzyszyć. Można zmienić zawód, ale nikt nie zostanie z dnia na dzień ekspertem ani wirtuozem. Można znaleźć partnera, ale dobry związek ze wspólną historią trzeba dopiero zbudować. Można zapisać się na kurs języka, ale bez godzin powtórek nic z tego nie będzie. Sukces nie jest dla miłośników natychmiastowej gratyfikacji.

Procent składany

Wszyscy wiemy, że w finansach niewielkie inwestycje na przestrzeni czasu tworzą w końcu duży kapitał. To samo dotyczy małych kroków, które podejmujemy w każdej innej dziedzinie na przestrzeni lat. Łyżeczka cukru ma około 20 kalorii i nie ma praktycznie żadnego znaczenia dla bilansu kalorycznego jednego dnia. Jeśli jednak pozwolimy sobie na nią codziennie, to po 10 latach przybędzie nam 10 kilogramów. Możesz chcieć porywać się na wielkie przedsięwzięcia, ale często o życiowym powodzeniu decydują mało spektakularne, drobne działania. W ten sposób gromadzimy kapitał zdrowia, wiedzy, umiejętności, wsparcia społecznego, który w pewnym momencie może zaprocentować. Kolejne osiągnięcia bazują na poprzednich, a dysponując większym kapitałem, dostajemy od życia lepsze szanse. Ludzie, którzy rozkwitają późno – tak zwani late bloomers – albo nabierają rozpędu z czasem, albo dopiero w pewnym momencie znajdują się we właściwym miejscu i czasie, ale zwykle na to pracują.

To, co robisz dzisiaj, ma znaczenie

Być może Twój największy, zauważalny sukces jest przed Tobą, ale zdarzy się on dzięki temu, co robisz dzisiaj. Lub nie zdarzy, bo dzisiaj nie robisz nic. Jeśli kiedyś zechcesz zaaplikować na nowe stanowisko, będziesz mieć większe szanse z lepszym życiorysem, więc może warto włożyć dzisiaj nieco więcej serca w pracę, której nie lubisz. Jeśli zależy Ci na dobrym związku, łatwiej Ci będzie go zbudować z zamkniętą przeszłością, więc może dzisiaj umówisz się z terapeutą, nawet jeśli nie bardzo masz ochotę grzebać w przeszłości. Te działania mogą się wydawać odległe od obrazu świetlanej przyszłości, ale właśnie one ją tworzą, a zacząć możesz tylko w miejscu, w którym jesteś. Dobrze też przy tym być elastycznym w pragnieniach. Nawet uczciwymi staraniami możesz nie uratować konkretnej relacji albo nie utrzymać zatrudnienia w konkretnej firmie, ale to, czego się nauczysz, wniesiesz do kolejnej.

Pomyśl o własnym życiu

  • Czy jest coś, czego nie robisz, bo to już nie dla Ciebie? Czy masz wrażenie, że Twój czas na dobrą formę, atrakcyjność, miłość, przeprowadzkę, przygodę, przedsiębiorczość, podróż życia, studia, naukę nowych umiejętności, zmianę starych zwyczajów już minął? Czy zdarzyło Ci się powstrzymać przed rozwijaniem własnych możliwości, odmówić sobie nowego doświadczenia, odrzucić nadarzającą się okazję, nie przyłączyć się do zabawy, pozwolić marzeniom pokryć się kurzem, bo nie wypada, głupio ci, ośmieszysz się tylko?
  • Jeśli tak – może zechcesz to zmienić? Wypisz sobie wszystkie rzeczy, których sobie odmawiasz, ale do dalszej pracy wybierz jedną.
  • Uczciwie rozważ, które z ograniczeń, jakie sobie stawiasz, są prawdziwe. Jeśli bariery rzeczywiście istnieją, pomyśl, czy możesz zmodyfikować cel tak, by go urealnić, a jednocześnie pozwolić sobie na przeżywanie emocji podobnych do tych, jakie miał ci wyjściowo zapewniać. Z barierami, które istnieją tylko w Twojej głowie, możesz popracować samodzielnie lub z terapeutą.
  • Przemyśl, dokąd pragniesz dojść i jaki choćby najmniejszy krok możesz wykonać dzisiaj. Nie, kiedy się przebijesz przez listę zadań. Nie, kiedy nareszcie będziesz mieć trochę spokoju. I nie w następny poniedziałek.
  • Potem włącz sobie zacytowaną na początku piosenkę, którą polecam w wykonaniu Darii Zawiałow, i działaj tak, jakby od tego, czy wykonasz ten mały krok, zależało ogromnie dużo. Niezależnie od tego, ile masz lat – masz czas, a jednocześnie musisz się spieszyć.
Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *